Redakcja: Prawie 20 lat działalności czyni z Colours Factory niezwykle doświadczoną firmę poligraficzną. Przez te dwie dekady zmieniało się także Państwa postrzeganie przez rynek – od drukarni internetowej do przedsiębiorstwa w kompleksowy sposób obsługującego zarówno duże korporacje, jak i klientów detalicznych. Jak by Pan scharakteryzował obecną sytuację Colours Factory?
Marek Kruszka: Od wielu lat działamy zgodnie z hasłem „More than Print”, które towarzyszy w zasadzie wszystkim naszym poczynaniom. W nim kryje się filozofia, ale też misja działania Colours Factory. Chcemy być bowiem dla naszych klientów kompleksowym, wiarygodnym partnerem biznesowym, działającym przy tym w sposób odpowiedzialny. Przy czym owa odpowiedzialność dotyczy nie tylko kwestii środowiskowych, o których obecnie dużo się mówi, ale też – a może przede wszystkim – społecznych i pracowniczych. Jesteśmy bowiem jednym z największych prywatnych pracodawców w Pile i okolicach, a na pewno największym wśród działających tu firm poligraficznych.
R.: Jakie działania podejmuje Colours Factory, by wizja zawarta w haśle „More than Print” stawała się rzeczywistością?
M.K.: Nasze motto przewodnie zobowiązuje, a że tradycyjne łańcuchy dostaw i ekosystemy produkcyjne zawodzą, przeszliśmy na bardziej elastyczne rozwiązania (często w pełni cyfrowe), na „mądrą” technologię fabryczną i producencką. Idziemy zatem w kierunku tzw. smart factory – inteligentnej produkcji, która pozwala zaoszczędzić czas, zredukować wydatki i koszty, a także zredukować wpływ na środowisko naturalne do minimum. Co więcej, w jak największym stopniu chcemy zachować samowystarczalność (stąd inwestycje w różne rozwiązania do drukowania i wykańczania), a także uniezależnić się od czynników zewnętrznych np. w kontekście niedawnych zawirowań na rynkach surowcowych. Skupiamy się zatem na optymalizacji operacyjnej i scenariuszach, dających oczekiwane rezultaty . Za nami wiele wyzwań, z powodzeniem udaje się nam jednak łączyć ze sobą ciągle rozwijającą się sieć maszyn, mechanizmów komunikacyjnych i mocy obliczeniowej, a także skutecznie wykorzystywać zaawansowane technologie, AI do analizy danych, czy automatyzację procesów. Jednocześnie dużą wagę przykładamy do tego, by nasi pracownicy, klienci i partnerzy biznesowi czuli się bezpiecznie we współpracy z nami.
R.: Od dwóch lat wśród tych ostatnich jest firma Koenig & Bauer, której rozwiązania pojawiły się tu wraz z uruchomieniem – na większą skalę – produkcji opakowań tekturowych. Proszę przybliżyć ten obszar Państwa działalności?
M.K.: Colours Factory przez wiele lat miała opinię drukarni internetowej, m.in. za sprawą projektu Drukomat.pl, który zresztą generuje gros naszych obrotów. Ten serwis internetowy przeznaczony jest do zamówień online, zarówno ze strony klientów biznesowych jak też indywidualnych. Jednak już od kilku lat naszą drugą, strategiczną „nogą” jest obsługa klientów korporacyjnych z różnych branż m.in. sprzedaży detalicznej, odzieżowej, farmaceutycznej, przemysłowej, FMCG czy automotive. Współpraca z jedną i drugą grupą klientów, zwłaszcza wobec rosnącego wolumenu zamówień, przy jednoczesnych tendencjach do redukcji nakładów i dywersyfikacji prac, wymaga elastycznego, wysoko zautomatyzowanego parku maszynowego. Przy podjęciu kolejnej strategicznej decyzji – czyli szerszym wejściu na rynek opakowań tekturowych – niezbędny był zakup przez nas dedykowanych tego rodzaju produkcji urządzeń postpress. W efekcie pojawiła się u nas najpierw składarko-sklejarka Koenig & Bauer, do której rok później dołączyła płaska sztanca tego samego producenta.
R. Skąd decyzja o zakupie właśnie tych rozwiązań, oferowanych przez Koenig & Bauer?
M.K.: Bardzo uważnie obserwujemy rynek i sytuację dostawców rozwiązań poligraficznych. Wiedzieliśmy zatem, że w grupie Koenig & Bauer, znanej przez dziesięciolecia głównie z produkcji maszyn offsetowych, sukcesywnie pojawiają się kolejne rozwiązania z obszaru posptress. Co więcej, gros z nich to maszyny dedykowane produkcji opakowań. Siłą rzeczy więc znalazły się one w sferze naszego zainteresowania. Duża w tym zasługa również lokalnego przedstawiciela handlowego Koenig & Bauer – Pana Michała Drożdża, który w niezwykle profesjonalny sposób doradzał nam przy wyborze i konfiguracji rozwiązań zoptymalizowanych pod nasze potrzeby. Mam na myśli składarko-sklejarkę Omega, ale też sztancę Ipress, która pojawiła się tu niespełna rok temu. Przy wyborze tej drugiej nie mniej ważne były też – roczne wówczas – doświadczenia z Koenig & Bauer w zakresie obsługi postsprzedażowej i serwisowej.
R.: Jak ocenia Pan ten ostatni aspekt współpracy z Koenig & Bauer, także wobec dość powszechnego w naszej branży stwierdzenia, że „pierwszą maszynę sprzedaje handlowiec, a drugą – serwis”?
M.K. No cóż, zbyt wiele nie mam tu do powiedzenia (śmiech), bo serwis bywał u nas bardzo rzadko. A to dzięki bezawaryjności składarko-sklejarki. Zresztą sztanca sprawuje się równie dobrze. Niemniej jeżeli już technicy czy nasi opiekunowie serwisowi ze strony Koenig & Bauer mieli okazję tu zawitać, to wszystko przebiegało bardzo sprawnie i szybko. Przy czym raz jeszcze podkreślam, że wizyty te odbywały się nie w związku z awariami maszyn, ale miały charakter czysto prewencyjny bądź szkoleniowy. Warto dodać, że zarówno instalacja, wdrożenie, jak i szkolenie załogi przy obu maszynach zostało przeprowadzone bardzo sprawie, pozwalając na szybkie uruchomienie każdej z nich. To przełożyło się na dynamiczny, wręcz skokowy wzrost wolumenu opakowań produkowanych w Colours Factory. Obecnie obie maszyny pracują na pełne dwie zmiany, zatem mamy jeszcze spory potencjał do pełnego ich obłożenia.
R.: O jakiego rzędu wzrostach mówimy?
M.K. W ujęciu rok do roku jest to 500-600%, więc dynamika jest bardzo duża. To m.in. zasługa wysokiej wydajności i elastyczności obu rozwiązań Koenig & Bauer, które znakomicie wpisały się w naszą działalność jako drukarni oferującej usługi „on demand”. Na samej składarko-sklejarce wykonujemy nawet do 10 przezbrojeń dziennie, z kolei w przypadku sztancy średni realizowany w niej nakład to ok. 2 tys. arkuszy B1. Te parametry znakomicie charakteryzują specyfikę naszej produkcji, również w segmencie opakowań. Dziennie realizujemy bowiem ok. 3 tys. różnych produktów.
R.: Czy zamówienia na opakowania spływają od Państwa obecnych klientów, czy też wdrożenie maszyn Koenig & Bauer otworzyło przed Colours Factory zupełnie nowe rynki i grupy docelowe?
M.K.: Sytuacja jest analogiczna jak w przypadku produkcji komercyjnej. Z jednej strony różne rodzaje opakowań – podkreślę, że w naszym przypadku chodzi głównie o opakowania jednostkowe (konsumenckie) z tektury litej – można zamówić na stronie Drukomat.pl. Z drugiej – wprowadziliśmy je do oferty B2B, dedykowanej naszym klientom korporacyjnym. Dla części z nich te same podłoża, wykonane z tektury były już wykorzystywane np. przy produkcji systemów POS, POP czy ekspozytorów. Obecnie, dzięki odpowiednim rozwiązaniom posptress, możemy zaproponować im także produkcję opakowań. Cieszymy się, że wielu z tej możliwości korzysta, o czym najlepiej świadczą realizowane przez nas obroty w segmencie opakowań.
R.: Na ile obszar związany z szeroko rozumianym „sustainability” jest istotny przy Państwa rozmowach z klientami? Czy kwestie środowiskowe, zwłaszcza w kontekście opakowań, które w przypadku wielu branż (np. spożywczej) są bardzo ważne, podnoszone są przy zlecaniu prac w Colours Factory?
M.K.: Jak już wcześniej wspomniałem – staraliśmy się od zawsze działać w sposób odpowiedzialny, także od strony środowiskowej. W naszej produkcji wykorzystujemy przede wszystkim na materiały odnawialne, które można poddać recyklingowi (stanowią one ok. 90% wszystkich podłoży wykorzystywanych przez Colours Factory), dotyczy to także opakowań. Jako firma o relatywnie wysokich obrotach i zatrudnieniu, przygotowujemy się do wejścia w życie raportowania ESG, gdzie wszystkie ww. kwestie zostały uwzględnione. Jednak, podkreślam jeszcze raz, jesteśmy do tego gotowi od dawna – dbałość o naturę jest w naszym kodzie genetycznym, a więc również pojawia się w rozmowach z klientami, poszukującymi zrównoważonych rozwiązań (m.in. opakowaniowych) - służymy wiedzą i doświadczeniem.
R.: Czego zatem życzycie sobie Państwo w przededniu wejścia w 3. dekadę działalności?
M.K.: Z pewnością chcemy w jeszcze większym stopniu docierać z naszą ofertą i produkcją poza granice Polski. Rzecz jasna, mając własny sklep internetowy, jesteśmy z punktu widzenia klienta online firmą, gdzie można zamówić odpowiedni produkt poligraficzny i niespecjalnie interesuje go miejsce jego wykonania. Jednak myśląc o długofalowej współpracy z klientami korporacyjnymi czy sieciowymi, kwestie geograficzne mają znaczenie. To samo – m.in. w kontekście ESG a więc też świadomego zarzadzania łańcuchem dostaw w kontekście dostawców - dotyczy naszych partnerów biznesowych, takich jak firma Koenig & Bauer. Jednym z argumentów przemawiających za podjęciem z nią współpracy było zlokalizowanie fabryk obu urządzeń – składarko-sklejarki i sztancy – w Europie, jak też bliskość geograficzna niemieckiej centrali. Równie duże znaczenie miał fakt posiadania przez tę firmę własnego oddziału i struktur serwisowych w naszym kraju – to jeden z kluczowych parametrów jakie bierzemy pod uwagę.
Podsumowując zatem: życzymy sobie dalszego rozwoju w różnych segmentach, również opakowaniach, a przy tym stabilności i przewidywalności biznesowej oraz dalszej owocnej współpracy zarówno z klientami, jak też z partnerami biznesowymi, w tym z Koenig & Bauer. Uczymy się wciąż od siebie, radząc sobie z presją i podążając odważnie w szeregach 4. rewolucji przemysłowej napędzanej transformacją cyfrową i inteligentną automatyzacją.
R.: Dziękujemy za rozmowę.